MERMEL Henryk Antoni pil.
MERMEL Henryk Antoni, urodzony 9 marca 1916 r. w Jaśle, syn Antoniego i Emmy z domu Potmeshil (z pochodzenia Czeszka). Ród Mermelów, z których pochodził Henryk, wywodził się z Francji. Jeden z członków rodu pomagał powstańcom w czasie Powstania Styczniowego. Ranny na terenie Polski, pozostał tu na zawsze. Żeniąc się z Polką, osiadł w miejscowości Kosówka niedaleko Radomyśla Wielkiego. Rodzice Henryka zaraz po zawarciu małżeństwa przeprowadzili się pod Krosno, a później do Jasła gdzie na świat przychodzi Henryk. Gdy Henryk miał 8 lat umiera mu ojciec, wówczas matka likwiduje całe gospodarstwo i przenosi się wraz z dziećmi do Siemianowic Śląskich. Tam młody Henryk chodzi do szkoły powszechnej, później do Gimnazjum, którego nie kończy tzn. nie zdaje matury z powodu fascynacją lotnictwem.
W wieku 16 lat, będąc na wakacjach w Goleszowie, nieopodal na Górze Chełm była szkoła szybowcowa, tam stawiał pierwsze kroki w „lotnictwie” naciągając gumowe proce, którymi wyrzucane były szybowce o nazwie „Wrony”. Już w następnym roku został przyjęty w Chełmie do szkolenia, gdzie rozpoczęła się jego przygoda z lataniem.
Poza lataniem był zapalonym fotografem i prowadził swój zakład fotograficzny. Jesienią 1937 roku w ciągu dwóch miesięcy kończy szkołę pilotażu motorowego na RWD-8 w Aleksandrowicach. Następnie na wiosnę 1938 roku ukończył szkołę instruktora szybowcowego w Ustianowej, gdzie pracował, jako instruktor. Pod koniec 1938 roku dostał powołanie do służby wojskowej w 2 Pułku Lotniczym, gdzie przechodził przeszkolenie na samolotach wojskowych. W lecie 1939 roku dostaje tydzień specjalnego urlopu na zdanie matury gimnazjalnej, jako eksternista w Siemianowicach. Po powrocie do Pułku, rozpoczyna latanie na „Karasiach”. Kilka dni przed wybuchem wojny zostaje skierowany do Dęblina, na podchorążówkę. Niestety po kilku dniach wybuchła wojna, bierze udział w kampanii wrześniowej, rozpoczynają się masowe bombardowanie Dęblina, podczas których zostaje ciężko ranny. Dostaje się do szpitala, a następnie po kilku dniach przewieziony do Lublina, później do Lwowa.
Pod koniec września przekracza granice polsko-rumuńską i zostaje umieszczony z innymi w delcie Dunaju, gdzie wielu już chorowało na malarię, choroba nie ominęła również i jego.
Po wyzdrowieniu przedostaje się do Francji, a po jej upadku przez Hiszpanię dociera do Anglii. Na Wyspach początkowo trafia do Polish Depot w Blackpool, gdzie po dokończeniu leczenia na tropikalną malarię został przyjęty do szkolenia lotniczego, otrzymując numer służbowy P-2814. Henryk szkolił się w Hucknall i Newton, by wreszcie trafić do 61 OTU. Po przeszkoleniu bojowym na samolotach typu Spitfire i Hurricane, trafia wprost do 303 Dyw. im. T. Kościuszki w stopniu starszego sierżanta. Po wykonaniu w 303 Dyw. 33 lotów bojowych nad Francją i Niemcami, zostaje przydzielony do Szkoły Podchorążych.
Po jej ukończeniu, już w stopniu oficera, zostaje przydzielony do 308 Dywizjonu Myśliwskiego, w którym wykonał 32 loty operacyjne.
Koniec wojny zastaje go w okupowanych Niemczech w stopniu porucznika. Po zdemobilizowaniu, nie mając zamiaru wracać do okupowanej Polski pozostaje w Londynie, tam zawarł związek małżeński z angielką Joan Patrycja Faley. W październiku 1947 roku emigruje z rodziną do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez 4,5 roku mieszka w Chicago. W 1953 roku przenosi się do Kalifornii, gdzie 17 maja 1955 roku przyjmuje obywatelstwo amerykańskie.
W uznaniu zasług wojennych por. pil Henryk Mermel został wyróżniony wieloma odznaczeniami polskimi, brytyjskimi i amerykańskimi. Wśród nich są między innymi: Krzyż Walecznych (nadany trzykrotnie), Gwiazda za Wojnę 1939-1945, Gwiazda za walkę nad Francją i Niemcami, Defence Medal, War Medal i inne.
Polskę odwiedzał kilkakrotnie m.in dnia 14 września 1998 roku i uczestniczył w uroczystości odsłonięcia jednego z pierwszych w Polsce Pomników Lotników P.S.P. walczących na Zachodzie w Radomyślu Wielkim z tablicą pamiątkową z jego nazwiskiem.
Por. pil. Henryk Mermel zmarł 1 maja 2003 roku. Jego ostatnią wolą było, aby urna z prochami została przewieziona i złożona w Polsce.
Jego wola została spełniona, rodzina przekazała urnę z prochami do Polski, jakiś czas była przechowywana w kaplicy cmentarnej w Zgórsku, a następnie staraniem prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Radomyskiej Jana Ziobronia złożona w tymczasowym grobie na starym cmentarzu parafialnym w Radomyślu Wielkim w dniu 28 października 2017 roku.