SOJA Kazimierz ks.
SOJA Kazimierz ks., urodzony 18 września 1905 roku, święcenia kapłańskie przyjął w roku 1929, od 1936 r. pełnił obowiązki wikarego w Tęgoborzu k/Nowego Sącza.
Z chwilą wybuchu II wojny światowej, podejrzewany był o kolportowanie prasy podziemnej i poszukiwany przez Niemców, aresztowany w sierpniu 1940 roku i osadzony w więzieniu w Nowym Sączu. Przesłuchiwany i torturowany przez nowosądeckie Gestapo spędza w więzieniu 7 miesięcy. Po złożeniu kaucji przez parafian z Tęgoborza w wysokości 17 tyś. złotych zostaje zwolniony. Biskup przenosi go do Radomyśla Wielkiego gdzie przebywał w latach 1942-1943 jako wikary, tu proboszczem był ks. Jan Curyłło. W tym czasie w Tęgoborzu zastrzelony został konfident niemiecki, wydający Niemcom członków tamtejszej organizacji podziemnej. O współudział w jego zastrzeleniu posądzony zostaje ks. Kazimierz, Niemcy przyjeżdżają po niego do Radomyśla z zamiarem jego aresztowania, wstępują do Restauracji naprzeciw wikarówki prowadzonej przez Ignacego Wysockiego. Po obfitym obiedzie zakropionym alkoholem gestapowiec Rudolf Ziemermmann, który zawsze towarzyszył Niemcom, odszedł na chwilę od stolika i odwiedził obok sklep z artykułami metalowymi prowadzony przez ówczesnego wójta Stanisława Jarosza. W przypadkowej rozmowie (wójt dobrze znał jęz. niemiecki) zdradza cel swojej wizyty w miasteczku. Wiadomość szybko dochodzi na górę do państwa Wysockich, w tym czasie ksiądz spaceruje po parku obok wikarówki odmawiając brewiarz, zauważa, że z domu Wysockich otrzymuje znaki „Gestapo” pisane na szybie, przychodzi prosząc o wyjaśnienia, natychmiast zostaje poinformowany i schowany na stryszku nad przylegającą do budynku przybudówką, gdzie spędził kilka miesięcy. Kiedy Niemcy poszli aresztować księdza na wikarówce nikogo już nie było, nie znaleźli również proboszcza, który uprzedzony zdołał się ukryć w bezpiecznym miejscu.
Po pewnym czasie przenosi się do państwa Jaroszów w Dulczy Małej, a następnie ukrywa się u Marcina Krężla w Partyni, a gdy i tutaj zaczyna się „palić grunt pod nogami” przenosi się za Wisłę do miejscowości Grobla, gdzie pod zmienionym nazwiskiem przebywa do końca wojny. Ksiądz Kazimierz nie należał do organizacji podziemnej na naszym terenie, to jednak współpracował z ruchem oporu niosąc pomoc duchową i materialną.
Po wojnie w roku 1947 trafia do parafii p.w. Floriana Męczennika w Uszwi, gdzie pełnił obowiązki administratora w latach 1947-1949, a następnie proboszcza do roku 1966. Okres ten, zapisał się w dziejach parafii, jako czas poważnych przedsięwzięć inwestycyjnych związanych z kościołem oraz obiektami towarzyszącymi.
Po tym okresie wyjeżdża do USA, gdzie zmarł 16 maja 1991 roku.