BIELAT Julia
BIELAT Julia (z domu Szczurek) urodzona 15 kwietnia 1937 r. w Janowcu gm. Radomyśl Wielki. Córka Floriana, najmłodsza z rodzeństwa, miała pięciu starszych braci:
Do Szkoły Podstawowej uczęszczała w Janowcu, zwanym wcześniej Podlesie Jastrzębskie i do Żarówki. Z jej wspomnień wynika, że w ich domu znajdującym się przy lesie, ukrywało się dwóch żydów, braci pochodzących z Janowca, nazywali się Szwarc, (jeden miał na imię Szyja). Mieszkali w części domu zwaną komorą, na dzień wychodzili a wracali tylko na noc. Ktoś doniósł, że ukrywa się tam 7 żydów, dobrze wyposażonych w broń.
Pewnego razu jeden z braci podsłuchał rozmowę, że Niemcy ich zabiją a dom spalą za ukrywanie żydów. W nocy przyjechała duża grupa Niemców, gestapo i policji, okrążyli dom, dzieci uciekli tylnym wyjściem i biegli w kierunku lasu, jeden z braci krzyczał, aby uciekali zygzakiem, za nimi strzelali Niemcy, jeden z braci został postrzelony w ucho. Błądzili po polach, ubrani jak do spania, trafili na Podlesie Jastrzębskie do bratowej mamy, która ich nie przyjęła, ponieważ bała się, aby ich Niemcy nie zabili za pomoc ściganym. W tym czasie mama została w domu, zabrana do komory i tam okrutnie zbita przez Niemców dopytujących się o pozostałych żydów, Jednego żyda zastrzelili w komorze, drugiego na izbie.
Ojciec Florian Szczurek, jako wojskowy, zapewniał Niemców, że nie ma więcej żydów, w dowód, czego powiedział, że odda życie, aby spokój dali rodzinie. Niemcy kazali mu zabrać wszystkie swoje dokumenty, Kenkartę, Książeczkę wojskową itp. wyprowadzili go na zewnątrz w krzaki i tam rozstrzelali. Był to 21 styczeń (Komisja Główna podaje marzec) 1944 r. Zawołali sąsiadów, którzy musieli wykopać groby przy drodze, jeden wspólny dla żydów i oddzielny dla ojca. Rodzina opiekowała się tym grobem, po wojnie jeden z synów załatwił przeniesienie ojca na cmentarz i tam spoczywa na cmentarzu w Zdziarcu.
W czasie wojny, gdy stacjonowali w Janowcu żołnierze radzieccy rozebrali ich dom i wybudowali dla siebie bunkier. Po wojnie razem z matką drewno z bunkra przynieśli na ramionach na swoje podwórze, aby wybudować dom, lecz jeden z gospodarzy z Janowca przyjechał koniem i zabrał wszystkie drewno, nie było wyjścia, trzeba było sklecić jakieś mieszkanie i żyć, tak zeznaje w swoich wspomnieniach.
Oni, jako dzieci chodzili po prośbie, jeden z braci Janek został przygarnięty przez samotną wdowę i u niej zamieszkał. Brat Franciszek nie wrócił z Niemiec do Polski, tam zamieszkał i tam zmarł.
Pani Julia za pomoc rodziny żydom, została wyróżniona medalem i dyplomem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”, wręczonym w Tarnowie dnia 7 września 2004 roku.
Zmarła 10 sierpnia 2015 r., pochowana została na cmentarzu parafialnym w Dulczy Wielkiej.